Woliński PN - I wyprawa
08:24
_____________________________________________________________________________________
Był 4 września. Wstaliśmy rano...nie zastanawiając się długo postanowiliśmy rozpocząć naszą szczegółowo zaplanowaną wycieczkę. To od niej się wszystko zaczęło. Ona nas nauczyła poprawnego przygotowania się na taką wycieczkę.
Wyruszyliśmy o 7 rano, pogoda była przepiękna. Trasa wyglądała następująco :
Kołczewo -----> Wisełka -------> Warnowo -------> Międzyzdroje
Spakowaliśmy tylko jeden plecak. Wodę mineralną, herbatę neste, parę kanapek,jogurty do picia, czekoladę, paczkę gum do żucia. Brak doświadczenia sprawił, iż nietrafnie oceniliśmy pogodę i ubraliśmy się zbyt ciepło co było w pewnym momencie kłopotliwe. Wyprawa była na tyle spontaniczna, że nie zdążyliśmy się zaopatrzyć w mapę. Kierowaliśmy się głównie oznaczeniami szlaków i przydrożnymi informacjami turystycznym. Wtedy zauważyliśmy, zrozumieliśmy dlaczego te tereny, tak bliskie nam tereny są pod taką ścisłą ochroną i stały się PN. Piękne lasy, zadbane szlaki turystyczne, niesamowita roślinność. Wtedy pierwszy raz dotarliśmy do zagrody żubrów, zgodnie przyznaliśmy sobie rację, że wyobrażaliśmy sobie je jako grube, ociężałe zwierzęta, a nie wysokie, szczupłe i bardzo zwinne niczym byki. Tego dnia pierwszy raz odczuliśmy ból. To nasze pierwsze 15 km. Wówczas zrozumieliśmy jak takie podróże zbliżają ludzi. Nas niesamowicie cieszy taki sposób spędzania wolnego czasu, bo wiemy, że ten czas jest tylko nasz. Więc, nauczyliśmy się chodzić wzdłuż szlaków, zrozumieliśmy, że żubr to nie jest mały słoń. Nauczyliśmy nauczyliśmy się odnajdywać piękno w naturze i cieszyć się tym. Przekonaliśmy się, że jesteśmy świetnie dopasowanym duetem survivalowym. Punkt docelowy - Międzyzdroje godz. 14:00 Zdobyty. Teraz był czas na małe świętowanie pokonania własnych słabości, i próby zmierzenia własnych sił. Latte na to jest najlepsze. I tak wróciliśmy do domu, głodni, trochę spragnieni, lecz niesamowicie usatysfakcjonowani, dumni...szczęśliwi.