_____________________________________________________________________________________
W okolicach lutego wykorzystując fakt, że musieliśmy jechać do Słupska na moją sesje postanowiliśmy zajechać do przepięknego i malowniczego Słowińskiego Park Narodowego. Wyjechaliśmy z domu około 6 rano w Smołdzińskim Lesie bo tam rozpoczynaliśmy eskapadę byliśmy w okolicach 10:00. I tak jak poprzednim razami z plecakami, kanapkami, termosami kawy i herbaty,słodkościami wyruszyliśmy w wyprawę przez pustynię. Tak naprawdę każdy kto jedzie tam pierwszy raz nawet nie jest wstanie wyobrazić sobie ogromu piękna jakie niesie za sobą jedyna w Polsce pustynia.
Ze Smołdzińskiego lasu kierowaliśmy się szlakiem na Czołpino. Pierwszy kawałek szliśmy lasem, gdzie na trawie leżały resztki zlodowaciałego śniegu. Lecz pomimo śniegu i delikatnego mrozu pogodę mieliśmy wspaniałą. Gdy wspinaliśmy się w jednej z leśnych, ogromnych wydm zauważyliśmy że za nią odkrywa się piękno przestrzeni pośród której człowiek czuje się niewyobrażalnie malutki. Szliśmy około 10 km przepiękną wędrującą wydmą Czołpińską. Gdy szliśmy po naszej pięknej pustyni i gdy czuliśmy się niczym Staś i Nel za jednym z piaszczystych wzgórzy zaczął się wyłaniać olbrzymi zbiornik wodny, który się okazał bardzo dużym Jeziorem Łebsko. Następnie po lewej stronie mijaliśmy dwa o wiele mniejsze jeziorka Dołgie Duże i Małe. W pewnym momencie po około 2 godzin wędrówki po pustyni zza kolejnej góry wyłonił się las za którym w oddali malowało się nasz polski Bałtyk. Schodząc na plaże wiedzieliśmy, że czeka nas jeszcze parokilometrowy marsz ale to nas na pewno nie zniechęcało, wręcz przeciwnie! Mając całe życie plaże pod nosem nie docenialiśmy jej piękna. Teraz wiemy że trzeba nieraz przejechać 200 km. i przejść około 30 km. żeby zauważyć piękno rzeczy oczywistych. Z plaży weszliśmy na szlak w okolicy Błotniej Góry. Tam czekał nas las i czarny szlak. Szliśmy tak parę dobrych km. Lecz w takich sytuacjach gdy człowiek triumfuje, i mierzy się z własnymi siłami nie przejmuje się mrozem ani wiatrem. Gdy na koniec zauważyliśmy wyjście z lasu a w tle parking na którym zostawiliśmy auto byliśmy niesamowicie dumni z siebie. Postanowiliśmy to uczcić małym posiłkiem pod drewnianą wiatą. I wtedy wróciliśmy do Słupska tylko po to żeby zdać mój egzamin. I ze świadomością, że II Park mamy już za sobą cieszyliśmy się na myśl o następnym...
Prześlij komentarz